sobota, 7 grudnia 2013

18.



Bilans:
płatki
ryż
warzywa
3łyżeczki jogurtu
płatki
2bułki
masłox2
dżem
miód
jabłko
2mandarynki
ciastko z błonnikiem
974kcal

aktywność:
100brzuszków
50przysiadów
3h tańczenia
800m marszu
1h sprzątania

Ten tydzień praktyk był straszny. Nie jestem stworzona do bycia kelnerką.  Nie pisałam tego tutaj wcześniej,ale jestem niepełnosprawna,ale nie tak,że jeżdżę na wózku. Nie widać tego po mnie. Mam dyskalkulię,czyli nie potrafię liczyć,gubię się dosłownie wszędzie i cały czas,mam zaburzoną równowagę i słabszą lewą stronę ciała. Na co dzień nie przeszkadza mi to,aż tak,ale tutaj bardzo. Kiedy byłam na tej sali wśród 200 ludzi,po prostu gubiłam się,chociaż sala nie była wielka,przychodziło do mnie to dobrze,znane,uczucie strachu,tego zagubienia,ale na szczęście przechodzi szybko. ale dlatego,wszystko w moim przypadku idzie wolniej i dlatego,Ci którzy wydają nam polecenia,kazali mi stać na zapleczu i robić prace,które są tam do zrobienia. Jednak w czwartek dostałam opieprz od dziewczyn z pokoju,że nic nie robię i to,że nie potrafię się odnaleźć,nie potrafię liczyć,gubię się,mam te przerażające momenty totalnego zagubienia,TO MOJA WINA I WYMYŚLIŁAM TO SOBIE,a mam to od kiedy tylko pamiętam. Taka się już urodziłam,nienawidzę siebie za to,ale naprawdę nie jestem w stanie tego zmienić,nie można tego wyleczyć. Wcześniej każda,mówiła,że tolerują każdą ułomność i ludzi niepełnosprawnych,a teraz kiedy powiedziałam im prawdę,wydarły się na mnie,bo zmyślam i robię z siebie mamałygę. Tłumaczyłam im wszystko,zero zrozumienia,mówią jak typowe zdrowe osoby,które mają wszystko gdzieś. Poszło o to,że moja koleżanka,robi wszystko sama(jest też jeszcze chyba 6 albo więcej praktykantów,którzy stoją i kompletnie nic nie robią,bo im się nie chce,ja zawsze coś robię na tym zapleczu.). Nieraz chcę wyjść na salę,ale nie pozawalają mi,sami widzą,jak trzymam tacę,że ją tłukę. Oni sami karzą mi stać na zapleczu,ale ona i jeszcze jedna dziewczyna z pokoju,ciągle mają do mnie presje. Chce mi się ryczeć. Potem poszło,o to,że to wszystko przez to,że nie wierzę w siebie. I znowu zaczął się półgodzinny wykład,w którym ja tłumaczyłam,że wierzę w siebie,tylko potem zawsze wychodzi źle,bo niektórych rzeczy nie jestem w stanie zorbić tak jak każdy,ale one twierdziły,że to brak wiary w siebie. Następnie,zaczęły się kolejne wyrzuty,o to,że myję się długo,ale zawsze chodzę myć się ostatnia. Specjalnie,żeby nie zajmować długo łazienki. Myje się długo,bo lubię myć się dokładnie i po kolei,a nie tylko się ''opłukać'', ''przetrzeć'' i lecieć do łóżka z mokrymi,nie suszonymi włosami. Zawsze działam według planu,w każdej dziadzinie życia. Więc i w łazience też,zawsze długo mi to schodzi. Dziewczyny mówią,żebym się szła myć przed nimi,bo potem kiedy się myję,to one nie mogą spać,no dobrze,ale one oglądają te wszystkie durne reality show(wręcz odmóżdżają) do 2-3 w nocy i telewizor wali na cały regulator i w tedy nikogo nie obchodzi,że ja chcę spać,że kiedy one usypiają,to ja muszę wstawać o tej 2-3 i szukać pilota po całym pokoju,bo mają niesamowity burdel(ja zawsze mam wszystko uporządkowane,zresztą o to też miały pretensje.). Naprawdę trudno jest znaleźć pilota,pośród zewsząd walającą się brudną i czystą bielizną,skarpetkami i wszystkimi innymi ubraniami,kosmetykami. To nie jest przyjemne,ale ja się o to nie czepiam,a za przeproszeniem wkurwia mnie to. Naprawdę. Żyję w chlewie,a ja nienawidzę żyć w chlewie,to jest naprawdę chlew. Mamy mały pokój,więc naprawdę. Zresztą kiedy idę,się myć to zawsze samo posprzątanie łazienki przed umyciem zajmuje mi 10minut,bo one po sobie nie sprzątają,a nie wyobrażam sobie myć się w brudnym prysznicu. Brzydzi mnie to. Potem zaczęło się o tym,że rano wstaję najwcześniej i nie daję nikomu spać,wstaję o 5.40/5.50,kiedy śniadanie jest na 6.20. Specjalnie,wstaję szybciej,żeby nie zajmować łazienki,żeby one miały już ją wolną,ale one mają pretensje,że je budzę,więc ok. wstałam o 6.10. W tedy były pretensje,że zajmuję łazienkę i one nie zdążą się wyszykować. Poszło też o to,że sie tak boję,przejmuję. W sumie o wszystko.
Teraz praktycznie nikt się do mnie nie odzywa,znowu jest prawie tak jak w pierwszej klasie. Przeraża mnie to,że już jutro wieczorem muszę tam wrócić. W niedzielę umyję się w domu,żeby nie zajmować łazienki,ale potem będę musiała się myć tam. Bo co mam zrobić? Na szczęście,teraz wracam tylko na 4 dni. Do czwartku i koniec praktyk. Od niedzieli wieczór do czwartku po południu i do domu.
Boli mnie to,że znowu wróciłam na swoją dawną śmieciową pozycję,kiedy już zobaczyłam jak to świetnie jest mieć jakiś znajomych,jestem tak strasznie naiwna,że tak się otworzyłam. Chce mi się płakać.
Pod względem diety,raz był dobrze z dietą,raz zawalałam,ale miałam też okres. Przez tą sytuację,nie ćwiczyłam. W sumie przytyłam kilogram,nawet tak bardzo nie rozpaczam. Jestem przed granicą 55kg. Obym tylko nie przytyła do tych 55kg.
Jutro będzie u mnie mnóstwo gości,nie lubię gości. Zawsze walą jakieś głupie komentarze,bo myślą,że są zabawni.
Boję się strasznie tego ostatnie tygodnia praktyk,strasznie.
Odwiedziłam i skomentowałam już wasze blogi,trzymajcie się.
Ta talia dziewczyny z thinspiracji,marzenie... 

Waga z dzisiaj: 54kg


2 komentarze: