poniedziałek, 31 marca 2014

3.







Bilans z dzisiaj:
3kromki
dżem malinowyx3łyżeczki
4kromki
masło
2 garście płatków
2ziemniaki
gulasz
2kromki
1plasterek
bananx2
jabłkox2
kiwix2

980 kcal

aktywność:
ponad godzinny trening z youtube
100brzuszków
25przysiadów
rozciąganie
ok. 5 min joga
ok. 6km szybkiego marszu do i ze szkoły
ok. 1h tańczenia

*w resztę dni kiedy nie pisałam,też nie zawalałam.

Hej,
W weekend totalnie nie miałam czasu się odezwać. Czuć,że zaczął się najgorszy okres.
Pod względem ocen jest wspaniale ze wszystkich przedmiotów,oprócz matmy i chemii..Tutaj nawet nie wiem czy zdam,a korki w moim przypadku są bezużyteczne. jak pisałam wcześniej mam chorobę,taką jaką błędy ortograficzne,tylko wszystko co z liczeniem. Naprawdę nie daję rady,nawet nie wiem czy zdam i nie dramatyzuję. W moim przypadku nie ma miejsca na takie słowa. Dlatego jeszcze bardziej muszę pilnować diety,muszę mieć choć nad tym kontrolę. Muszę.
 Jutro jadę na badania do Opola i tak strasznie się boję. Jadę tam z moim bolącym brzuchem,który boli mnie od września. Boję się,że możliwe się wydać,że mam(miałam?) bulimię,te wszystkie rzeczy z tym związane,głodówki. Siedzę w tym bagnie od dawna,wiem,że to bagno,ale..nie chcę,żeby ktoś mi to zabrał,nie chcę. Błagam,trzymajcie kciuki,żeby się to się nie wydało. Proszę.
Obiecuję,że Was poodwiedzam,w piątek albo weekend,naprawdę nie mam czasu. Wybaczcie mi.
Trzymajcie się.



piątek, 28 marca 2014

2.




Bilans z dzisiaj:

3 kromki bułki
3plasterki
4kromki bułki
masło
2 garście płatków
pół woreczka ryżu
4kromki bułki
2plasterki
rzodkiewka
pomidor
ogórek
szczypiorek
2jabłka
1mandraynka
823kcal


aktywność:
1 h dziennego treningu z youtube
100 brzuszków
25 przysiadów
ok. 10 minut jogi
rozciąganie

Hej,
Nie pisałam od poniedziałku,ale naprawde nie miałam czasu. Szkoła daje popalić. Powoli zaczyna się ten najgorszy okres,mnóstwo kartkówek i sprawdzianów w jednym czasie,MUSZĘ jakoś dać radę. Chociaż z tego z czego jestem dobra,a z resztą może jakoś to będzie. Musze tak myśleć,bo inaczej się załamię i nie będę robić nic.
 Od poniedziałku nie pisałam,ale z dietą jest ok. Nie przekroczyłam 1000 kcal,ćwiczyłam codziennie oprócz środy,ale w środę były te przeklęte Dni Otwarte,gdzie byłam tą cholerną chinką.
Dla mnie było to okropnie stresujące doświadczenie,coś strasznego. Nienawidże być tak w centrum uwagi,nienawidzę. Na szczęście miałam na sobie sukienkę,więc legginsów praktycznie nie było widać.
 Dostałam mnóstwo komplementów,że pieknie wyglądam. a jedna dziewczyna z gimnazjum,która robiła sobie ze mną zdjęcia powiedziała,że jestem śliczna,a od koleżanki usłyszałam,że jestem chuda. Jasne,chciałabym.
Dzisisiaj nauczycielka mi opowiadała,że nauczyciele mnie nie poznali,bo zawsze jestem taka cicha,a tutaj tak ładnie wyglądałam i genialnie reprezentowałam szkołę.
Powiedziała,żebym się otworzyła,bo nie mogę być taka zamknięa,ale mi z tym, dobrze i nie chcę tego zmieniać,a w te komplementy i tak nie wierzę.
Co do szkoły przyszły tydzień będzie straszny.
a co do bloga,notki będę pisać chyba w poniedziałki,piątki,weekendy i ewnetualnie,jeśli zdarzy się jakiś luźniejszy dzień. Inaczej nie wyrabiam z czasem,naprawdę.
Przychodzę ze szkoły i tonę w lekcjach,potem ćwiczę,pod prysznic i już jest północ albo 1.00 w nocy.
Oprócz codziennych treningów z Cassey,minimum 100 brzuszków,25 przysiadów i min. 1h tańczenia,staram się też rano i wiczorem ćwiczyć jogę,ale to tylko jeśli czas pozowoli. Jednak uwielbiam ją,niesamowiecie relaksuje,a wzmacnia też ciało,mięśnie są silniejsze i tłuszcz szybciej się spala.
Jutro Was odwiedzę.
Trzymajcie się. :*

Dążę do tego ciała ze zdjęcia.
Będę pisać tylko bilanse,które zjadłam w dniu notki. Reszte bilansów,będę pisać ogólnie,albo poszło dobrze,albo źle i zawaliłam.

poniedziałek, 24 marca 2014

1.






Bilans:

3kromki razowego chleba
serek
2kromki razowego chleba
masło
1 gryz ciastka
2 ryby
1 kawałek bułki
serek
jogurt owsiankowy
jabłko
banan
pomidor
rzodkiewka
szczypiorek
981kcal


ćwiczenia/ruch:
1 h ćwiczeń z Cassey Ho
10 minut jogi
100 brzuszków
25 przysiadów
ok. 3 km szybkiego marszu

Będę opierać się na mojej ulubionej diecie mniej niż 1000 kcal dziennie,w niej czuję się najlepiej zdecydowanie.
Co do ćwiczeń. Od 5 miesięcy ćwiczę z różnymi filmikami z YouTube i naprawdę to lubię,ale przez to nie chudnę w kilogramach,ale wizualnie tak.Słysze to od wielu osób,bardzo często. Naprawdę ciężko mi z tego zrezygnować,ale nie chudnę w kilogramach i sama już nie wiem. Co zrobiłybyście na moim miejscu? Naprawdę to uwielbiam.
Jogę ćwiczę dopiero od kilku dni,ale ona ma mi pomagać oczyścić umysł i na razie zdaje to egzamin,mam nadzieję,że na ciało też to wpłynie.
 Co do szkoły,jest strasznie. Na dni otwarte mam być przebrana za Azjatkę,będę w centrum uwagi,będą sobie ze mną robić zdjęcia. Jestem nieśmiała i nienawidzę być w centrum uwagi,płakać mi się chce na samą myśl. Nie chcę ale muszę,to jest strasznie. W dodatku te zdjęcia. Jestem takim grubasem i jeszcze zdjęcia? Nie zniosę tego,mam ochotę coś sobie zrobić jak pomyślę,że będą mi robić zdjęcia,ze wszystkimi po kolei. Taka atrakcja,a dla mnie mordęga. Co za wstyd. Wieloryb jako Azjatka. Tłusta świnia,na zdjęciach,wszędzie. Jestem obleśna. Mam ochotę walić głową w mur. W dodatku muszę mieć legginsy,muszę je kupić,bo nie mam ani jednej pary. Wszyscy mnie wyśmiali i mówią,jak to możliwe,każdy ma. ale ja nie. jak taka tłusta świnia jak ja może chodzić w legginsach,jak?
Nie chcę tego,przeraża mnie to.
Ten tydzień jest przerażający.
Macie rację,co do diety. Postaram się jeść zdrowo,ale strasznie ciągnie mnie do tej niezdrowej strony diety. Więc 1000 kcal dziennie to mój limit + ćwiczenia. To jest zdrowe,wg mnie. Może nie do końca,ale lepsze to niż te inne sposoby,które bardziej do siebie ciągną.
Trzymajcie się.
Błagam nie zostawiajcie mnie,proszę.







sobota, 22 marca 2014

Wciąż tym żyję.

Nie pisałam tyle czasu,ale wciąż tym żyję,czasami myślę,że jestem fit,że jest ok. ale zaraz potem pojawiają się te myśli,nie jedz,chodź,nażryj się i wyrzygaj wszystko. Już nie mogę wytrzymać,a muszę. Muszę wytrzymać bez głodówek,rzygania i przeczyszczania się do 1 kwietnia. W tedy mam badania,co do mojego bolącego brzucha od pół roku. Boję się,że wszystko się wyda. Moje głodówki,diety,rzyganie,przeczyszczanie się. Paradoksalnie nie chcę tego stracić,ale już nie mogę. Nie potrafię bez tego żyć.
 Teraz ćwiczę,jem zdrowo ''fit'',widzę po zdjęciach,że chudnę,po ubraniach też,ale kiedy dzisiaj się zważyłam te kilogramy mnie przeraziły. Jest ich za dużo,nie jest tragicznie,ale nie chcę tych kilogramów,choć na nie nie wyglądam. Nie,nie.
Po badaniach wracam,chcę teraz,ale nie mogę. Nie mogę stracić tego co daje mi poczucie bezpieczeństwa,siły i kontrolę,nie mogę. Boję się,boję się,że to się wyda. Boję się..
Wciąż czytam wasze blogi,o mnie już na pewno zapomniałyście. I słusznie nie mam co liczyć,że będziecie o mnie pamiętać. Choć jest mi naprawdę bardzo smutno.
Trzymajcie się chudo.