środa, 3 grudnia 2014

Podsumowanie listopada+plany na grudzień

Zdałam egzamin z niemieckiego na 21/24 pkt! Chyba mogę być dumna?
Dałam radę z wyzwaniem ''30 dni bez słodyczy''.
-3 kilogramy
-16 centymetrów z całego ciała!

Wyzwanie na grudzień: 30 dni ćwiczeń + codziennie coś z błonnikiem.

Nie mam czasu pisać,bo to już praktycznie ostatnie dni pierwszego półrocza.
Wystawiają oceny,a w poniedziałek już kolejny próbny egzamin zawodowy.
Walczę o jak najlepsze oceny,nie poddam się,a jeśli się nie uda,to i tak będę się starać,żeby mieć czyste sumienie.
Trzymajcie się. :*


niedziela, 23 listopada 2014

Dotychczasowe ''osiągnięcia''.

23 dni bez słodyczy(białego pieczywa,oleju, i innych niezdrowych rzeczy,ale to odstawiłam już dawno)
2,5 kg mniej.
Nie wytrzymałam i się zmierzyłam.
szyja,brzuch(góra),ramię - -1cm
udo- -2cm!
Reszta bez zmian.
Jutro egzamin tak strasznie się boję.
Jeśli tylko dotrwam szczęśliwie ten ostatni tydzień listopada,będę szcześliwa.
ale wątpię w to.
Trzymajcie się.
*aktualnie wszystko się sypie w moim życiu

sobota, 15 listopada 2014

14 pełnych dni bez słodyczy= -2kg
4 dni z kalendarza z Mel B zaliczone.

*dzisiaj leci dzień 15 i 5

poniedziałek, 10 listopada 2014

Nie wiem czy na razie jest sens pisania tutaj na blogu. Jestem na etapie odstawiania słodyczy,więc dieta trochę kuleje.


Uda mi się odstawić słodycze. Wiem to. Od kilku lat nie jest białego pieczywa,więc ze słodyczami też się uda.

czwartek, 6 listopada 2014

1.

                                                     (jak dla mnie idealny brzuch)
Nigdy jeszcze nie pisałam posta o tak wczesnej godzinie,ale piszę póki mam czas. Dzisiejszy dzień był wspaniały. W szkole wszystko super,kilka 5,a do tego odwołany sprawdzian z matmy. Tylko muszę pilnować bilansu i koniecznie poćwiczyć.
 ale wczorajszy dzień...Jak pisałam ''w mojej historii'' mam dyskalkulię,jest to choroba,tak samo jak dysleksja z czytaniem i dysgrafia z pisaniem. Objawia się to brakiem umiejętności matematycznych i wieloma innymi czynnikami. W szkole jestem traktowana na tych samych zasadach,zero ulgi. Tak jak każdy inny.
Więc logiczne,że jestem bardzo słaba z matmy i chemii(jestem na rozszerzeniu,na biol-chemie w technikum) i nauczyciel z matmy wziął mnie do odwiedzi. A ja nie umiałam tego zadania i w tedy się zaczęło..Powiedział mi,że powinnam chodzić do zawodówki,a nie do technikum. Bo co to jest to' ''dys coś tam'',jak na to mówi. Dobitnie zasugerował,że zapłaciłam za opinie,a w rzeczywistości to lenistwo. Jestem perfekcjonistką( z innych przedmiotów mam dobre oceny),więc naprawdę boli mnie moja ułomność matematyczna. Wczoraj cały dzień przepłakałam,ale był i tego plus. Po tej lekcji,już prawie nic nie zjadłam do końca dnia.
Kiedy się martwię i stresuję,to automatycznie nie chce mi się jeść i nie mam apetytu(odwrotnie niż kilka lat temu,gdzie zajadałam stres i też od tego wzięła się bulimia).
Jutro jadę na Uniwersytet Opolski,gdzie będę miała zajęcia raz w miesiącu z biologii i chemii. Tak jak na studiach włącznie z laboratorium. I naprawdę się stresuję. Może z biologii i jestem w miarę dobra,ale z chemii..
Plus jest taki,że nie mam już nic na jutro do nauki.
 Dzisiaj z bilansem dobrze.
Myślę nad codziennym piciem jakiejś herbatki z błonnikiem,albo kawy z błonnikiem.
Muszę jeszcze dzisiaj koniecznie poćwiczyć.

6 dni bez słodyczy.


Na razie zjadłam:
musli
3 kromki
masło
dżem
makaron razowy
warzywa
3 kromki
serek
papryka
jabłko
993 kcal

aktywność:
100 brzuszków
25 przysiadów
ponad 2km szybkiego marszu
1h tańczenia


Proszę wspierajcie mnie,bo sama nie dam rady.



poniedziałek, 3 listopada 2014

Nowy początek.

Nie wiem po raz który to piszę,ale wracam na bloga.
Dieta(a raczej obsesja) cały czas jest obecna w moim życiu.
Teraz muszę zabrać się za dietę na poważnie,znowu,tak jak kiedyś.
Musi się udać,tak jak kiedyś.
Tu już nawet nie chodzi,o to,że jestem spasiona,ale o to,że potrzebuję kontroli.
A nie osiągnę kontroli nad swoim życiem,nie będę panią swojego życia bez diety.
To wiem na pewno.
Muszę wrócić do diety,żeby zacząć regularnie ćwiczyć i poświęcać całe dnie na naukę.
Bo jeśli zacznę poświęcać całe dnie na naukę,to w końcu to przyniesie efekty.
Tak samo z ćwiczeniami i dietą.
Wiem,że od razu nie mogę się spodziewać, super efektów,ale powoli dostanę to czego chcę,a raczej na to zapracuję.

Już w listopadzie mam egzamin z niemieckiego. Zakładam,że odbędzie się on 20,więc
mam 17 dni na maksymalną naukę niemieckiego.

i wydaje mi się,że mogę pochwalić się małym sukcesem. 
Od 3dni nie miałam żadnego słodkiego w ustach.
 Wiem,że to mało,ale na początek,jestem zadowolona i z tego.

Na początek dieta mniej niż 1200 kcal dziennie + co najmniej 30 minut ćwiczeń.

Bez diety i bez Was,jestem nikim. Potrzebuję tego jak tlenu. Nie istnieję bez tego.
Nawet już nie pamiętam kiedy to się zaczęło.


Dzisiaj:1200kcal
100brzuszków
25 przyszidów
5min hula-hop
2km szybkiego marszu


Proszę wesprzyjcie mnie,bez Was nie dam rady.