Zdałam egzamin z niemieckiego na 21/24 pkt! Chyba mogę być dumna?
Dałam radę z wyzwaniem ''30 dni bez słodyczy''.
-3 kilogramy
-16 centymetrów z całego ciała!
Wyzwanie na grudzień: 30 dni ćwiczeń + codziennie coś z błonnikiem.
Nie mam czasu pisać,bo to już praktycznie ostatnie dni pierwszego półrocza.
Wystawiają oceny,a w poniedziałek już kolejny próbny egzamin zawodowy.
Walczę o jak najlepsze oceny,nie poddam się,a jeśli się nie uda,to i tak będę się starać,żeby mieć czyste sumienie.
Trzymajcie się. :*
Nie ważne jak mocno uderzasz, ważne jak mocno możesz dostać i dalej iść do przodu.
środa, 3 grudnia 2014
niedziela, 23 listopada 2014
Dotychczasowe ''osiągnięcia''.
23 dni bez słodyczy(białego pieczywa,oleju, i innych niezdrowych rzeczy,ale to odstawiłam już dawno)
2,5 kg mniej.
Nie wytrzymałam i się zmierzyłam.
szyja,brzuch(góra),ramię - -1cm
udo- -2cm!
Reszta bez zmian.
Jutro egzamin tak strasznie się boję.
Jeśli tylko dotrwam szczęśliwie ten ostatni tydzień listopada,będę szcześliwa.
ale wątpię w to.
Trzymajcie się.
*aktualnie wszystko się sypie w moim życiu
2,5 kg mniej.
Nie wytrzymałam i się zmierzyłam.
szyja,brzuch(góra),ramię - -1cm
udo- -2cm!
Reszta bez zmian.
Jutro egzamin tak strasznie się boję.
Jeśli tylko dotrwam szczęśliwie ten ostatni tydzień listopada,będę szcześliwa.
ale wątpię w to.
Trzymajcie się.
sobota, 15 listopada 2014
poniedziałek, 10 listopada 2014
czwartek, 6 listopada 2014
1.
(jak dla mnie idealny brzuch)
Nigdy jeszcze nie pisałam posta o tak wczesnej godzinie,ale piszę póki mam czas. Dzisiejszy dzień był wspaniały. W szkole wszystko super,kilka 5,a do tego odwołany sprawdzian z matmy. Tylko muszę pilnować bilansu i koniecznie poćwiczyć.
ale wczorajszy dzień...Jak pisałam ''w mojej historii'' mam dyskalkulię,jest to choroba,tak samo jak dysleksja z czytaniem i dysgrafia z pisaniem. Objawia się to brakiem umiejętności matematycznych i wieloma innymi czynnikami. W szkole jestem traktowana na tych samych zasadach,zero ulgi. Tak jak każdy inny.
Więc logiczne,że jestem bardzo słaba z matmy i chemii(jestem na rozszerzeniu,na biol-chemie w technikum) i nauczyciel z matmy wziął mnie do odwiedzi. A ja nie umiałam tego zadania i w tedy się zaczęło..Powiedział mi,że powinnam chodzić do zawodówki,a nie do technikum. Bo co to jest to' ''dys coś tam'',jak na to mówi. Dobitnie zasugerował,że zapłaciłam za opinie,a w rzeczywistości to lenistwo. Jestem perfekcjonistką( z innych przedmiotów mam dobre oceny),więc naprawdę boli mnie moja ułomność matematyczna. Wczoraj cały dzień przepłakałam,ale był i tego plus. Po tej lekcji,już prawie nic nie zjadłam do końca dnia.
Kiedy się martwię i stresuję,to automatycznie nie chce mi się jeść i nie mam apetytu(odwrotnie niż kilka lat temu,gdzie zajadałam stres i też od tego wzięła się bulimia).
Jutro jadę na Uniwersytet Opolski,gdzie będę miała zajęcia raz w miesiącu z biologii i chemii. Tak jak na studiach włącznie z laboratorium. I naprawdę się stresuję. Może z biologii i jestem w miarę dobra,ale z chemii..
Plus jest taki,że nie mam już nic na jutro do nauki.
Dzisiaj z bilansem dobrze.
Myślę nad codziennym piciem jakiejś herbatki z błonnikiem,albo kawy z błonnikiem.
Muszę jeszcze dzisiaj koniecznie poćwiczyć.
6 dni bez słodyczy.
Na razie zjadłam:
musli
3 kromki
masło
dżem
makaron razowy
warzywa
3 kromki
serek
papryka
jabłko
993 kcal
aktywność:
100 brzuszków
25 przysiadów
ponad 2km szybkiego marszu
1h tańczenia
Proszę wspierajcie mnie,bo sama nie dam rady.
Nigdy jeszcze nie pisałam posta o tak wczesnej godzinie,ale piszę póki mam czas. Dzisiejszy dzień był wspaniały. W szkole wszystko super,kilka 5,a do tego odwołany sprawdzian z matmy. Tylko muszę pilnować bilansu i koniecznie poćwiczyć.
ale wczorajszy dzień...Jak pisałam ''w mojej historii'' mam dyskalkulię,jest to choroba,tak samo jak dysleksja z czytaniem i dysgrafia z pisaniem. Objawia się to brakiem umiejętności matematycznych i wieloma innymi czynnikami. W szkole jestem traktowana na tych samych zasadach,zero ulgi. Tak jak każdy inny.
Więc logiczne,że jestem bardzo słaba z matmy i chemii(jestem na rozszerzeniu,na biol-chemie w technikum) i nauczyciel z matmy wziął mnie do odwiedzi. A ja nie umiałam tego zadania i w tedy się zaczęło..Powiedział mi,że powinnam chodzić do zawodówki,a nie do technikum. Bo co to jest to' ''dys coś tam'',jak na to mówi. Dobitnie zasugerował,że zapłaciłam za opinie,a w rzeczywistości to lenistwo. Jestem perfekcjonistką( z innych przedmiotów mam dobre oceny),więc naprawdę boli mnie moja ułomność matematyczna. Wczoraj cały dzień przepłakałam,ale był i tego plus. Po tej lekcji,już prawie nic nie zjadłam do końca dnia.
Kiedy się martwię i stresuję,to automatycznie nie chce mi się jeść i nie mam apetytu(odwrotnie niż kilka lat temu,gdzie zajadałam stres i też od tego wzięła się bulimia).
Jutro jadę na Uniwersytet Opolski,gdzie będę miała zajęcia raz w miesiącu z biologii i chemii. Tak jak na studiach włącznie z laboratorium. I naprawdę się stresuję. Może z biologii i jestem w miarę dobra,ale z chemii..
Plus jest taki,że nie mam już nic na jutro do nauki.
Dzisiaj z bilansem dobrze.
Myślę nad codziennym piciem jakiejś herbatki z błonnikiem,albo kawy z błonnikiem.
Muszę jeszcze dzisiaj koniecznie poćwiczyć.
6 dni bez słodyczy.
Na razie zjadłam:
musli
3 kromki
masło
dżem
makaron razowy
3 kromki
serek
papryka
jabłko
993 kcal
aktywność:
100 brzuszków
25 przysiadów
ponad 2km szybkiego marszu
1h tańczenia
poniedziałek, 3 listopada 2014
Nowy początek.
Nie wiem po raz który to piszę,ale wracam na bloga.
Dieta(a raczej obsesja) cały czas jest obecna w moim życiu.
Teraz muszę zabrać się za dietę na poważnie,znowu,tak jak kiedyś.
Musi się udać,tak jak kiedyś.
Tu już nawet nie chodzi,o to,że jestem spasiona,ale o to,że potrzebuję kontroli.
A nie osiągnę kontroli nad swoim życiem,nie będę panią swojego życia bez diety.
To wiem na pewno.
Muszę wrócić do diety,żeby zacząć regularnie ćwiczyć i poświęcać całe dnie na naukę.
Bo jeśli zacznę poświęcać całe dnie na naukę,to w końcu to przyniesie efekty.
Tak samo z ćwiczeniami i dietą.
Wiem,że od razu nie mogę się spodziewać, super efektów,ale powoli dostanę to czego chcę,a raczej na to zapracuję.
Już w listopadzie mam egzamin z niemieckiego. Zakładam,że odbędzie się on 20,więc
mam 17 dni na maksymalną naukę niemieckiego.
i wydaje mi się,że mogę pochwalić się małym sukcesem.
Od 3dni nie miałam żadnego słodkiego w ustach.
Wiem,że to mało,ale na początek,jestem zadowolona i z tego.
Na początek dieta mniej niż 1200 kcal dziennie + co najmniej 30 minut ćwiczeń.
Bez diety i bez Was,jestem nikim. Potrzebuję tego jak tlenu. Nie istnieję bez tego.
Nawet już nie pamiętam kiedy to się zaczęło.
Dzisiaj:1200kcal
100brzuszków
25 przyszidów
5min hula-hop
2km szybkiego marszu
Proszę wesprzyjcie mnie,bez Was nie dam rady.
Dieta(a raczej obsesja) cały czas jest obecna w moim życiu.
Teraz muszę zabrać się za dietę na poważnie,znowu,tak jak kiedyś.
Musi się udać,tak jak kiedyś.
Tu już nawet nie chodzi,o to,że jestem spasiona,ale o to,że potrzebuję kontroli.
A nie osiągnę kontroli nad swoim życiem,nie będę panią swojego życia bez diety.
To wiem na pewno.
Muszę wrócić do diety,żeby zacząć regularnie ćwiczyć i poświęcać całe dnie na naukę.
Bo jeśli zacznę poświęcać całe dnie na naukę,to w końcu to przyniesie efekty.
Tak samo z ćwiczeniami i dietą.
Wiem,że od razu nie mogę się spodziewać, super efektów,ale powoli dostanę to czego chcę,a raczej na to zapracuję.
Już w listopadzie mam egzamin z niemieckiego. Zakładam,że odbędzie się on 20,więc
mam 17 dni na maksymalną naukę niemieckiego.
i wydaje mi się,że mogę pochwalić się małym sukcesem.
Od 3dni nie miałam żadnego słodkiego w ustach.
Wiem,że to mało,ale na początek,jestem zadowolona i z tego.
Na początek dieta mniej niż 1200 kcal dziennie + co najmniej 30 minut ćwiczeń.
Bez diety i bez Was,jestem nikim. Potrzebuję tego jak tlenu. Nie istnieję bez tego.
Nawet już nie pamiętam kiedy to się zaczęło.
Dzisiaj:1200kcal
100brzuszków
25 przyszidów
5min hula-hop
2km szybkiego marszu
Proszę wesprzyjcie mnie,bez Was nie dam rady.
Subskrybuj:
Posty (Atom)